Dzień 1 – 11 maja 2017 Gdańsk -> Nowy Jork
Początkom podróży zawsze towarzyszą ogromne emocje. Ciekawość nowych miejsc, ale i w moim przypadku, radość z latania. Jak pewnie wiecie, albo i nie, sam lubię planować wyprawy i z dużym wyprzedzeniem staram się przygotować na różne ewentualności. Tak było i tym razem. Plan gotowy, wystarczyło zapakować walizki, wejść do samolotu w Gdańsku i wysiąść na międzynarodowym lotnisku JFK New Jork.
Bilety kupiłem u naszego narodowego przewoźnika LOT Polish Airlines. Rzadko wraz z żoną latamy LOT-em, ale chciałem sam się przekonać, jaki poziom reprezentuje i czy daleko im jeszcze do europejskiej konkurencji. Ogromnie im kibicuje, być może ze względu na lokalny patriotyzm lotniczy. Był jeszcze jedne aspekt, który przekonał mnie do wyboru LOT-u, a niżeli Lufthansy, która stała na podobnym poziomie cenowym. Możliwość przelotu pięknym Boeingiem 787 Dreamliner. Nigdy mi się jeszcze to nie przytrafiło, więc byłem bardzo podekscytowany. Za bilety z Gdańska do Nowego Jorku zapłaciłem 1799zł za osobę. Cena promocyjna i zachęcająca. Skorzystaliśmy.
Niestety, miano „najczęściej spóźniającej się linii lotniczej w europie”, które bardzo często kierowane jest w stronę naszego przewoźnika, miało miejsce i przy naszych lotach… Już w Gdańsku złapaliśmy około 30 minutowe opóźnienie. Po dotarciu do Warszawy, okazało się, że to nie koniec. Do Nowego Jorku wylecieliśmy z ponad 4 godzinnym opóźnieniem.
Koszty noclegów w Nowym Jorku przyprawiają o zawrót głowy. Standard pozostawia również wiele do życzenia. Staramy się podróżować ekonomicznie, więc skorzystaliśmy z oferty Airbnb. Ta forma jest znacznie tańsza niż standardowe hotele. Najtańszy hotel na 4 doby w NYC znalazłem za około 1600zł w paskudnych warunkach, przy rezerwacji na airbnb zapłaciliśmy około 700zł w osławionej złą chwałą dzielnicy Bronx, ale o tym potem.
W Nowym Jorku wylądowaliśmy o godzinie 23:44 czasu lokalnego. Trochę nam to skomplikowało dotarcie do znacznie oddalonej od lotniska dzielnicy Bronx. Poinformowaliśmy naszego gospodarza z Airbnb o opóźnieniu i czekaliśmy w sporej kolejce do odprawy paszportowej. Lotnisko przygotowało specjalne automaty do automatycznej odprawy. Niestety starsi ludzie mieli problem z ich działaniem, a obsługa rozmawiał tylko w języku angielskim, przez co cały proces się wydłużał. Po około 30 minutach, pracownik lotniska zapytał nas czy rozmawiamy w języku angielskim i skierował bezpośrednio do celnika. Dostaliśmy pieczątkę z terminem 3 miesięcy.
Przemieszczanie w nocy, jak w wielu miastach, może być czasochłonne i niebezpieczne. Wybraliśmy metro, ponieważ jest najprostszą formą podróżowania, a siatka w mieście imponująca. Cały transfer trwał prawie 2 godziny. Nocą w Nowym Jorku podróżuje bardzo wiele osób, także czuliśmy się bezpiecznie. Po przekroczeniu granicy z dzielnicą Bronx, skończyli się „biali” ludzie, ale mieliśmy tego świadomość. Bronx to dzielnica głównie Latynosów i Afroamerykanów. Wysiedliśmy na stacji „176 Street Station„. Ze względów bezpieczeństwa i późnej pory, zamówiliśmy Ubera, który zawiózł nas pod adres naszego noclegu. Gospodarz przywitał nas z dużą uprzejmością, wyjaśnił gdzie co się znajduje i jak działa. Ufff, w końcu mogliśmy położyć się do łóżka po trudach podróży.
Przydatne informacje:
- kontrola na lotnisku trwa sporo czasu, warto się na to przygotować;
- celnik zadał nam tylko pytanie, gdzie śpimy i wbił pieczątkę;
- podróż metrem to w mojej ocenie jedyna słuszna droga w NYC, siatka połączeń jest bardzo rozbudowana, a częstotliwość kursowania ogromna;
- koszt jednego przejazdu to $2.75;
- można też kupić kartę na kilka dni -> http://www.mta.info/
- za przejazd metrem z lotniska JFK, płaci się na końcowej stacji – JAMAICA STATION skąd można przesiąść się na inne linie w kierunku Manhattan-u i innych części miasta – koszt 5$;
- mapa metra NYC dostępna „tutaj„;
Dodaj komentarz