Niedzielę, ze względu na ładną pogodę, postanowiliśmy spędzić w Central Parku. Dzień rozpoczęliśmy od dobrego śniadania. Chcieliśmy spróbować klasycznego bagel-a, którego jedzą amerykanie z samego rana. Gdzie? My polecamy bar Ess-a-Bagel (831 3rd Ave, New York). Dużo możliwości, aż ciężko się na coś zdecydować. Kolejki ogromne, ale warto poczekać. Z resztą zobaczcie sami.
Wracając do głównego wątku dnia. Sama koncepcja Central Parku bardzo mi się podoba. Jest to niesamowite zderzenie dwóch światów. Z jednej strony ogromnych wieżowców, a z drugiej pięknej zieleni na sporym obszarze 341 hektarów. Ogrom tego miejsca ciężko mi było zrozumieć, do czasu, kiedy nie skorzystałem z własnych nóg i nie przeszedłem go z jednej strony na drugą.
Zdecydowanie jest to miejsce odpoczynku dla nowojorczyków. Można ich tam zaobserwować o każdej porze dnia i nocy. Biegających, jeżdżących na rowerach czy rolkach, piknikujących na zielonej trawie. Widać, że bardzo potrzebują tego miejsca do normalnego funkcjonowania.
Oczywiście są też turyści tacy jak my. Ale mimo wszystko i tak można znaleźć dla siebie kawałek wolnej przestrzeni, z czego z przyjemnością korzystaliśmy.
Wieczorem udaliśmy się poczuć klimat prawdziwego lokalnego baru. Od dziecka pamiętam z amerykańskich filmów sceny z wszechobecnymi barami, w których spotykają się znajomi, celebrują chwile, po prostu spędzają razem czas. Dokładnie taki sam obrazek zobaczyłem w Rudy’s bar & grill (627 9th Ave). A do tego… do każdego zamówionego piwa czy drinka, hot dog gratis!! Jest moc. Spędziliśmy tam miłe chwile, delektując się moją ulubioną whisky i robiąc to, co lubię najbardziej, obserwując ludzi.
Dodaj komentarz